Akita Ramen to świetne miejsce, z ramenami w roli głównej, na mapie Krakowa. Czasami trzeba odstać swoje w kolejce, ponieważ nie obowiązuje tutaj system rezerwacji, a kolejki bywają spore, ale myślę, że warto. Nie jest to duży lokal także polecam zjeść i zasuwać dalej na miasto!
Zamówiliśmy kilka rzeczy (rameny i przystawki):

Tokyo Old School Ramen. Opalany boczek chashu, bambus, palony, por, jajko, 2 x nori, olej sezamowy.

Tricity Chikin Ramen. Soczysta pierś kurczaka w panko, imbir, gari, biała kapusta, dymka, sezam, jajko.

Akita Ramen. Szarpana łopatka, kanpyo, wakame, szczypta chili, sezam, jajko, dymka, nori, olej sezamowy.

Baechu Kimchi. Pikantna fermentowana kapusta pekińska w stylu koreańskim.

Krewetki w tempurze (5 sztuk) z sosem. Zastanawiam się, żeby przygotować je kiedyś w domu, bo widziałam ostatnio tempurę do kupienia. Były pyszne. Zupełnie jak jakieś krewetkowe chmurki.

Pierożki wonton (5 sztuk). Mielona wołowina, kolendra, sos ostrygowy, bulion, dymka. Też mi chodzą po głowie odnośnie przygotowania, ale w innym kształcie. Zobaczymy.
Wszystkie rameny były przepyszne. Intensywne w smaku i pełne dodatków. Porcje są duże i sycące, a ceny adekwatne do otrzymanego jedzenia. Zamawiając przystawkę i ramen nie dałam rady wszystkiego zjeść, ale dostałam zapakowane na wynos. Polecam taką opcję jeśli chcecie spróbować więcej rzeczy. Bardzo bardzo smacznie. Polecam serdecznie.
Nie rozpisuję się tutaj zbytnio, ale odnoszę takie wrażenie, że czasami nie trzeba. Dziś krótko i na temat. Najważniejsze dla mnie są zdjęcia, które oddają więcej niż wszystkie słowa. Na szczęście nie doświadczyłam jeszcze źle ugotowanego ramenu i obym nigdy nie doświadczyła! Wyjście do knajpki to super pomysł na spędzenie czasu z rodzinką lub znajomymi. Dobrze mieć na uwadze, że teraz robi się piękna pogoda i pojawia się coraz więcej ogródków. Przyjemnie i pysznie, pędźcie do Akity!