ORZO Kraków (Restaurant week 2023)

Pierwszy raz wybraliśmy się na Restaurant week. Nasz wybór padł na Orzo Kraków. Sugerowaliśmy się podanym menu. Było dosyć spore zróżnicowanie i ciężko było się zdecydować. W końcu postawiliśmy na kilkanaście knajp zlokalizowanych w Krakowie i spośród nich zdecydowaliśmy, że udamy się do Orzo ze względu na klimat i ciekawe dania. Oczywiście oboje postawiliśmy na wersję mięsną. Ja nawet rozważałam w kilku restauracjach opcję wege, ale w ostatecznym rozrachunku wygrało mięcho.

Propozycje z menu mięsnego w Restauracji Orzo na Restaurant Week 2023:

Przystawka Angus Wonton. Pierożki wonton z sezonowaną wołowiną rasy Angus, bulion mięsny, pieczona cebula z tymiankiem, białe wino, natka pietruszki.

Mnie to danie bardzo smakowało. Było bardzo wyraziste w smaku. Mojemu mężowi nie przypadła do gustu konsystencja ciasta al dente, co dla mnie nie było minusem podobnie jak i mięso, które będąc wołowiną nie było aksamitnie delikatne. Uważam to jednak za normalne. Jedyne do czego mogę się przyczepić to to, że danie przyszło chłodne. Obawiałam się, widząc co się dzieje, że główne danie także otrzymamy zimne, jednak na szczęście się tak nie stało.

Danie główne Lemon Chicken. Soczysta pierś z kurczaka sous-vide w sojowej cytrusowej marynacie, ziemniaczane puree tymiankowe, cytrusowy sos pomidorowy, czarna soczewica, kalafior romanesco, oliwa ziołowa, cebula piklowana, kiełki grochu, sałata freza.

Tutaj już byliśmy zgodni. Danie przyszło ciepłe, ładnie podane i bardzo dobre. Kurczak był przepyszny, a dodatki dopełniały idealnie całość. Ważne, żeby nie przedobrzyć i nie przekombinować posiłku, a tutaj doskonale się to udało.

Deser Cannoli Siciliana. Cannoli, mascarpone, puder z pistacji.

Uwieńczenie naszego wypadu do Orzo i najsłabszy według nas punkt programu. Deser właśnie miał być chyba efektem wow, a totalnie według nas nie wypalił, bo smakował jak słodki wafelek wypełniony bitą śmietaną. Nie mamy porównania z prawdziwym sycylijskim deserem, bo to dopiero czeka na nas w czerwcu, ale zakładamy, że nie tak to miało wyglądać. Czasami lepiej podać zwykłą szarlotkę, a efekt będzie lepszy.

Podsumowując, wnętrze restauracji było bardzo klimatyczne, to na pewno robiło miłe wrażenie. Ogromny loft wypełniony zielenią. Dania były poprawne. Mniej doświadczonym osobom mogły nawet bardzo smakować, bo my czasami idąc w jakieś miejsce zwracamy uwagę już na takie detale, które komuś innemu mogłyby po prostu nie przyjść do głowy. Mimo tego można to było zrobić troszkę lepiej i nie chodzi tu o podwyższanie poziomu trudności dań.

Największy minus za brak przygotowania na ogromne zainteresowanie ze strony potencjalnych klientów. Kelnerzy i kucharze uwijali się jak w ulu. Nie można się do niczego doczepić, bo sama byłam załamana jak widziałam ile stolików musi obsłużyć jedna kelnerka. Sajgon. Naprawdę samym widokiem można się było zmęczyć. Nasza kolacja trwała bardzo długo. Czekaliśmy całe mnóstwo czasu. Nie zdziwiło nas to, bo w pewnym momencie ludzie stali do wejścia jak do jakiejś popularnej dyskoteki. Apel do właściciela, jeśli bierzecie udział w wydarzeniach kulinarnych to ilość obsługi musi być większa niż zazwyczaj. Jeśli ktoś siedzi przy stoliku 2 godziny, pomimo ogólnie miłego wrażenia, można odczuć pewien niesmak.

Inicjatywa festiwalu jest świetnym pomysłem i na pewno skorzystamy z kolejnej edycji. Wybierzemy inne miejsce, żeby poznać coś nowego. Nie przekreślam Orzo, jednak nie było szału. Być może lepiej byłoby się tam wybrać z grupą znajomych poza festiwalem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *